
" Próbuje to zignorować... ale nie potrafię "
Już od kilku minut siedział nieruchomo na kanapie i wpatrywał się w dal. W głowie miał pustkę, nie umiał nawet na chwilę zebrać myśli. Nienawidził się za ten stan rzeczy, to wszystko go przerastało. Gdy tylko zamykał oczy, widział jej twarz. Duże brązowe oczy przepełnione iskierkami radości. Mały, lekko zadarty nos. I ten uśmiech... Najpiękniejszy i najszczerszy jaki widział w całym swoim życiu. Zastanawiał się, jak ta jego mała, bezbronna duszyczka się czuje. Czy jest szczęśliwa ? A może równie załamana jak on ? Jedno zaś wiedział na pewno. Bez jej obecności, jego serce, które niedawno pobudziło się do życia, usycha.
" Widzisz, Mario ? W końcu w twoim życiu pojawiła się kobieta, która rujnuje Cię psychicznie. Robi dokładnie to, co ty przed kilkoma miesiącami. "
Znowu to usłyszał. Ten przeklęty głos, który każdego dnia doprowadzał go na skraj załamania nerwowego. Nienawidził go. Chciałby za wszelką cenę wyrzucić go ze swojej głowy, ale jak na razie wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem.
* Wspomnienia *
Kilka minut temu wszedł do jednego z najlepszych klubów w Dortmundzie, wraz ze swoimi przyjaciółmi.
Dzisiaj nie miał jednak ochoty na bawienie się z innymi na parkiecie. Ostatni tydzień nie należał do najlżejszy. Codzienne treningi, na których trener wymagał więcej niż zazwyczaj. Przygotowywanie się do nadchodzącego meczu Champions League, który dziś udało im się wygrać. I mimo tej radości, którą miał w sercu, czuł się przygnębiony i zmęczony. Powolnym krokiem zmierzał w kierunku baru, a następnie usiadł na wysokim obrotowym krześle. Zamówił swój ulubiony napój i wtedy ją dostrzegł... Siedziała sama i sączyła jakiegoś drinka, uśmiechając się przy tym do barmana. Nie, nie flirtowała z nim. Starała się być uprzejma i choć przez chwilę umilić mu pracę. I gdy tak siedział i wpatrywał się w nią jak zaczarowany, po chwili dostrzegł, że ona również mu się przygląda. Uniósł lekko kąciki swoich ust, w geście satysfakcji, a brunetka odwzajemniła to. To dało mu tak zwane " zielone światło ".
- Cześć - przywitał się i usiadł obok. Dziewczyna przyglądała mu się jeszcze przez chwilę, a potem zignorowała go. Najzwyczajniej w świecie odwróciła wzrok i zaczęła sączyć swojego drinka. Brunet poczuł się urażony, już miał odchodzić, gdy usłyszał jej głos:
- Naprawdę nie szukam przygód, więc jeśli chodzi ci tylko o to... odpuść - zatrzymał się i przez chwilę popatrzył na nią ze zdziwieniem. Nie spodziewał się, że mógłby usłyszeć coś takiego z jej ust. Zaskoczyła go, a to sprawiło, że chciał poznać ją bliżej. Tak, to prawda lubił przygody, a te zdarzały mu się dość często. Nie szukał związku, stabilizacja w jego oczach była nudą, a miłość nic nie znaczącą wartością. Jednak dzisiaj naprawdę zapragnął z kimś porozmawiać, a ta dziewczyna... oczarowała go. Powrócił na miejsce i wyciągnął do niej dłoń.
- Mario - przedstawił się, a gdy zobaczył lekki uśmiech na jej twarzy, uspokoił się. Dziewczyna uścisnęła jego rękę.
- Faith - powiedziała, a po chwili zamknęli się we własnym świecie. W świecie, gdzie nikt z zewnątrz nie miał wstępu. W świecie, w którym oboje czuli się szczęśliwi i spełnieni. Jednak do czasu...
*
- Mario, do cholery ! -usłyszał krzyk i wyplątał się z amoku. Potrząsnął lekko głową i spojrzał w bok. Na fotelu obok siedział jego najlepszy przyjaciel. Brunet mógł dostrzec na jego twarzy odrobinę frustracji i złości.
- Tak, Marco ? - spytał cicho. Naprawdę nie miał ochoty na żadne rozmowy. Chciał zostać sam i po raz kolejny zatopić się w smutku i swojej własnej beznadziejności. Chciał po prostu pobyć sam, by dalej móc o niej myśleć. I tylko o niej...
- Co się z Tobą dzieje Götze ? - pyta i wpatruje się uważnie w swojego towarzysza. Dostrzega białe bandaże na jego nadgarstkach i ból w oczach, które zawsze były przepełnione radością. Kręci bezradnie głową i przenosi wzrok na podłogę. Jest mu głupio, czuje zażenowanie i ogromne poczucie winy. Jego najlepszy przyjaciel juz od kilku tygodni zachowywał się dziwnie. Blondyn wiedział, że Götze już od dłuższego czasu zmagał się z problemami, ale nie chciał naciskać. Reus miał nadzieję, że brązowooki jakoś sobie poradzi, a tymczasem Mario stoczył się na samo dno. Szybko i bezszelestnie. Ale czy można go o to winić ? Był przecież tylko człowiekiem. Kruchym, bezradny człowiekiem, który mimo wszystko miał jakieś uczucia...
- Mario...- szepnął cicho - przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć.
- Wszystko jest dobrze, nie musisz się o mnie martwić - zapewnił swojego przyjaciela i wyszedł, zamykając się w łazience. Tam stoczył walkę ze łzami, bólem. Z samym sobą. I znowu poległ...

" Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie.
Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem... "
Świadomość, że mogła stracić kogoś bliskiego, wykańczała ją. Faith, przez kilka ostatnich godzin zastanawiała się, gdzie popełniła błąd. Jak to się stało, że nie przewidziała takiego zachowania ze strony swojej przyjaciółki ? Były przecież ze sobą w tak bliskiej relacji, mówiły sobie o wszystkim. A może jednak nie ? Może Scar w którymś momencie postanowiła wybrać drogę na skróty ? Zataić prawdę i odejść... Brunetce cały czas nasuwa się na usta jedno pytanie: "Dlaczego ? ". I mimo największych starań czy chęci nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. I to było chyba w tym wszystkim najgorsze. Zrozumiała, że mimo tych lat, tak naprawdę nie zna blondynki. Nagle poczuła, że ktoś przyciąga ją do swojej piersi. Wszędzie pozna te perfumy i ciepło, które zawsze od niego biło. Mats zamknął ją w żelaznym uścisku i lekko gładził jej włosy. Słyszała bicie jego serca, które niesamowicie ją uspokajało. Zamknęła oczy i rozkoszowała się tą chwilą. Kochała tego chłopaka naprawdę mocno, ale wiedziała, że nigdy nie mogliby być razem. Faith nie chciała zaprzepaścić tej przyjaźni "od piaskownicy", wiec odpuścił i po pewnym czasie zapomniała. Nie, jej uczucie nie wygasło do końca, ale wiedziała, że tak jest dobrze. Gdy widziała go w towarzystwie innych kobiet, nie czuła się źle, wręcz przeciwnie. Zawsze pragnąła jego szczęścia.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniał ją swoim przyjemnym głosem, który tak bardzo uwielbiała. - Wiesz o tym, prawda kochanie ? - spytał i obrócił ją tak, aby spojrzała wprost w jego oczy. Brunetka zadrżała. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe. Słowa nie chciały wyjść na wolność, wiec tylko pokiwała głową i jeszcze mocniej wtuliła się w bruneta.
- Obiecaj, że nigdy nie zrobisz czegoś podobnego - kciukiem gładził delikatnie skórę jej dłoni - Nie zniósłbym twojej straty, Faith. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Jesteś najwspanialszą przyjaciółką jaką mógłbym sobie wymarzyć - i mimo tego uśmiechu jakim ją obdarzył, coś w niej pękło.
" Jesteś najwspanialszą przyjaciółką. Jesteś tylko cholerną przyjaciółką. Nikim więcej "
- Obiecuję - powiedziała cicho, ale po chwili niesamowicie tego pożałowała. Przecież nie tylko Scarlett ma tajemnice, prawda ? Nie tylko ona chce czasem odejść bezszelestnie z tego miejsca. Brunetka zamknęła oczy i odcięła się od świata, który ją otaczał. Otoczyły ją obrazy, za którymi teskniła, które każdego dnia doprowadziły ją do upadku. I wbrew pozorom, Hummels nawet przez chwilę się tam nie pojawił...
**** Notka od autorki, jeśli nie chcesz, nie czytaj ;)****
Kochane moje !
Uh... to moja pierwsza taka wiadomość do Was na tym blogu, ale uznałam, że należą Wam się jakieś słowa wyjaśnienia.
Ale przedtem chciałabym podziękować Wam za te wszystkie ciepłe słowa pod ostatnimi rozdziałami. Niesamowicie mnie motywujecie. Sprawiacie, że na moją twarz wkrada się mimowolny uśmiech. Choć... uważam, że niektóre pochwały kierowane w moją stronę, są trochę przesadzone. Moja historia naprawdę nie jest jakaś wyjątkowa, a ja sama czytałam milion razy lepsze, takie na przykład wasze ;)
Ale wracając do właściwego tematu.
Moje dotychczasowe, poukładane życie, rozsypało się niczym domek z kart. Dużo zmian, cierpienia i powinności podejmowania ważnych decyzji. Postanowiłam, że ten blog będzie pewnego rodzaju terapią, że cały swój ból i złość będę przelewała na papier, a w tym wypadku w wirtualną przestrzeń. I jak na razie pomaga... A świadomość, że są tu osoby, które chcą czytać moje wypociny, jeszcze bardziej mnie motywuje.
Mówicie, że postacie wydają wam się cholernie prawdziwe. Mi też. Każda z nich zawiera jakieś moje cechy czy zachowania. W każdym z nich odnajduje cząstkę siebie. Nawet w tym naszym zimnym Marco, którego dopiero dzisiaj udało Wam się poznać.
Największy jednak sentyment mam do Mario, do tego nowego Mario.
No dobra, nie zanudzam juz.
Jeszcze raz dziękuję, że jesteście ze mną i mam nadzieję, że zostaniecie juz do końca.
P.S. Czy macie jakieś swoje ulubione kawałki, których chciałybyście słuchać podczas czytania tej historii ? Jestem otwarta na propozycje ;)
Wasza N

Kochana, ta historia jest niesamowita, strasznie piękna, ale i strasznie smutna. :(
OdpowiedzUsuńMario... to chyba pierwsza taka odsłona tej postaci. Zawsze był przedstawiany jako chłopak bez problemów. Energiczny, zabawny, radosny. Tutaj wygląda to zupełnie inaczej. Nie myśl, że to źle. Wręcz przeciwnie. :) Jest skrzywdzony. Cierpi. Nie ma w sobie radości, która mogłaby rozjaśnić ponury dzień. To jest przykre. Nie ma także osoby, która wskazałaby mu światełko w ciemnym tunelu. To z pewnością mu nie pomaga.
A nasza Faith? Jest dosłownym lustrem Mario. Jest tak samo przygnębiona, apatyczna i skruszała jak on. Nie potrafi poradzić sobie z wszystkimi problemami, jakie jej dotknęły. Mimo, że ma przy sobie swojego przyjaciela, swojego Matsa, nie czuje się pewna i bezpieczna. Wydaje mi się nawet, że czuje coś do niego, ale nie potrafi przebić się przez tę ścianę niepewności. To także jest smutne. :(
Marco... jestem troszkę rozczarowana. Przecież widząc, że z przyjacielem nie dzieje się nic dobrego, powinien zareagować. Powinien być przy nim, wspierać go... Jednakże, życie nie składa się z powinności. :/
Kochana, jeśli to opowiadanie ma odzwierciedlać Twoje życie to jest mi niezmiernie przykro, że masz tak ciężko. Przykro mi, że osoby z różnych względów muszą tyle cierpieć... :'( Jednakże pamiętaj, że zawsze jesteśmy i służymy pomocom. :)
No i oczywiście nie mogłabym nie wspomnieć o Twoim stylu, no. :D Przepiękne opowiadanie, ubrane w jeszcze piękniejsze słowa. Twoje opowiadanie jest przedstawiony w bardzo dojrzały sposób, który zachwyca od pierwszych słów. Idealny! ♥
Czekam na kolejny rozdział, kochana! :*
Buziaki! :*
Nie, Kochana... nikt na pewno nie przesadza z pochwałami. To, co piszesz jest przepiękne. ♥ szary, nieważny pośród wszystkiego innego czlowiek czyta, mogac ofnalezc tutaj czastke siebie... tworzysz bohaterow z krwi i kosci, z ktorymi mozna sie utozsamiac, gdyz nie sa one wyidealizowane.
OdpowiedzUsuńSlowa pod rozdzialem... piekne. ♥ widac w twojej tworczosci emocje, widac uczucia, trud, pot, aby rozpieszczac nas wszystkich swoim slowem...
Nie mam slow... slowa to za malo.
Po prostu, pisz dalej, bo jestes niewyobrazalnie duzym talentem. ♥
Buziaki. :**
P.S.: przepraszam za brak polskich znakow , ale jestem na telefonie. :)
dowiedziałam się właśnie, że półfinał gramy z frajernem, zaraz mam 2 matmy podrząd, przez to Twój rozdział wydaje mi się jeszcze bardziej smutniejszy :') Dobrze, że Faith ma przy sobie Matsa, szkoda, że gdzieś w środku coś ją do niego ciągnie, przez co cierpi :'( trzymam kciuki za Scar, żeby walczyła i, żeby lekarze ją uratowali, jeśli jeszcze mogą :) ciekawi mnie, czy Mario spotka się z Faith, nawet przez przypadek i jak to spotkanie będzie wyglądało, myślę, że wszystkie pochwały należą się Tobie :D a historia wcale nie jest taka ,,zwykła", bardzo tajemnicza i smutna, ale nie zwykła, pozdrawiam gorąco ;)
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńNikt z pochwalam przesadza. Piszesz wspaniale!!!
Tak historia jest niesamowita. Przykro mi z powodu twoich problemów. Każdy ma jakieś problemy, z którymi się zmaga. Ciesz się, że szukasz ukojenia w opowiadaniu, bo wzbogaciłam się o jeszcze jednego wspaniałego bloga:)
Rozdział jest niesamowity. Tak wspaniale oddajesz uczucia bohaterów.
Mario...jest pokazany z czułej strony, że ma problemy i wgl.
To wspomnienie Awwww:***
Zapraszam do mnie i życzę weny:***
Mrs Weronika Grey
Jestem ponownie!
UsuńDodałam nowy rozdział, więc jeśli chcesz to wpadnij poczytać:***
Mrs Weronika Grey
Nawet nie mów! Twoje opowiadanie jest jedne z najlepszych opowiadań jakie kiedykolwiek czytałam, a uwierz jest ich sporo. Prawdopodobnie tak jak napisałaś, w postaciach odnajduje siebie, a to jest wspaniałe. I za to Ci dziękuje.
OdpowiedzUsuńFaith, Mario, cudowne osóbki, które los źle potraktował. Ale tak już w życiu jest. Zanim coś osiągniesz kilka razy musisz upaść.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Buziaki :*
Super, że piszesz to opowiadanie na prawdę podoba mi się i już chce kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńU mnie kolejny już jest na cr7crj.blogspot.com
Zachęcam również do innego bloga lilikuba.blogspot.com
Serdecznie Cię pozdrawiam ;*
Kochana, na początku wspomnę, że nie potrafię pisać dobrych komentarzy, jestem w tym beznadziejna, więc przepraszam, jeśli mi to nie wyjdzie. Wiedz, że się starałam... Ale teraz, kiedy mam czas (chociaż mam wiele rzeczy na głowie) postanowiłam skomentować ten rozdział, ten piękny trzeci rozdział, który mnie oczarował, sprawił, że miałam łzy w oczach... Przede wszystkim czytając to opowiadanie, odnajduję w nim siebie. Czuję się, jakbym była uczestniczką tej historii, tego co stworzyłaś. Za co Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńTak wiele chciałabym napisać, jednakże brak mi słów...
Może po pierwsze: Twoje opowiadanie(a) są niezwykłe i piękne, ale zarazem pełne cierpienia i tajemnicze, i chyba za to kocham Twoją twórczość.
Następnie muszę wspomnieć o tym, że piszesz bezsprzecznie wyjątkowym stylem. Budujesz dobre, składne zdania, przez co cały tekst aż prosi się o przeczytanie. Masz talent, którego niektórzy z nas nie posiadają (na przykład: ja), i niezmiernie się cieszę, że jesteś, że dla nas piszesz, że się nie poddajesz. Pamiętaj, że my zawsze będziemy. Będziemy Cię wspierać.
Odnośnie notki od autorki, to każdy z nas zmaga się z problemami. Jedni z większymi, jedni z mniejszymi. I całkiem Cię rozumiem, sama mam ciężko. Jest cierpienie, nie ukrywam, że z każdym dniem jest coraz gorzej, ale wiem, że nie powinnam się poddawać. Każdego dnia podejmuję walkę. Walczę.
Faith... Mario... obydwoje cierpią... Są skrzywdzeni przez los. Gdzieś w tym wszystkim jest Marco.. (przeciwieństwo tej dwójki? w sumie dalej niewiele o nim wiemy) i oczywiście Mats, jak dobrze, że Faith ma kogoś takiego, przyjaciela, który ją wspiera. Pomimo wszystko.
Aniołku, z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Jeśli będę miała czas napiszę komentarz, z pewnością to zrobię. Trzymaj się... całuję.
Wybacz za błędy, czy bądź nielogiczne zdania, ale piszę komentarz z telefonu, więc z pewnością będą jakieś błędy.
Ps. Jeśli potrzebowałabyś z kimś popisać, wygadać się, czy tak po prostu porozmawiać, jestem do dyspozycji, zawsze pomogę, wysłucham. Wystarczy do mnie napisać ☺ Jeśli tylko chcesz.
Dobranoc :*
Moja kochana roann,
Usuńdziękuję za tyle pięknych słów, którymi mnie obdarowałaś.
Dziękuję za ten czas, który mi poświęciłaś, aby przeczytać ten rozdział jak i napisać ten komentarz ( wyszedł Ci fantastycznie, nie zaprzeczaj ;) )
Jestem bardzo wzruszona, że mogę usłyszeć talię słowa, od tak świetnej bloggerki ( nawet nie próbuj zaprzeczać, bo masz ogromny talent )
Dziękuję, tez za Twoją propozycję, obiecuję, że będę o niej pamiętała.
Trzymaj się cieplutko ;*
P.S. Kiedy pojawi się nowy rozdział na blogu o Hope ? Twoja wierna czytelniczka ( czyli oczywiście ja ) naprawdę nie może doczekać się dalszej części tej historii ;)
Super
OdpowiedzUsuńSzczerze powiem, że jak czytam opowiadanie, które jest tak dobre jak twoje ( nie, nie przesadzam) to często nie wiem co mam napisać w komentarzu
OdpowiedzUsuńI tak jest w tym przypadku.
zwykłe "super" nie wyrazi wszystkich uczuć, które czułam czytając ten rozdział
cóż to opowiadanie jest niezwykle smutne, ale dzięki temu posiada taki swój czar
bardzo fajnie, że zdecydowałaś się przelewać swoje czarne myśli na papier, myślę, że to naprawdę pomaga i na moment można oderwać się od rzeczywistości
pozdrawiam ;*
Świetne, świetne i jeszcze raz świetne *.*
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam napisać w tym komentarzu, bo do tego opowiadania, rozdziału nie idzie dopasować odpowiednich słów które by okazywały ze tak świetnie piszesz ;)
Oby do Faith i Mario w końcu odwróciły się złe losy i żeby byli szczęśliwi ;)
Może niech Mario się "wyżali" Marco i wtedy zrobi mu się lżej ;)
Pozdrawiam :*
Aaa Mario nie tnij się już, kochany. :( Ciężko mu jest, wiadomo. Stracił coś bardzo ważnego, to w czym pokładał nadzieje. Stracił tą milość. Cierpi, dlaczego o nim musisz pisać? Nie mogłaś sobie Marco. Tego zimnego drania wziąć za bohatera bloga? Chociaż nie, Reus by nie pasował to tej roli. To Mario jest tam idealny i jemu należy się ta całkowita zmiana. Ten nowy człowiek. ;)
OdpowiedzUsuńMy przesadzamy z komentarzami? To ty przesadzasz z pięknem tej opowieści. :D Naprawdę kocham wszystkie 3 historie wymyślone przez ciebie, pokazują nam,że każdy ma kłopoty. że piłkarze To też normalni, słabi ludzie. I za to ci dziękujemy.
Jesteś najLepsza. <3
A Scarlett wróci do zdrowia, prawda? I wszystko będzie znowu jak dawniej. Każdy ma chwile słabości, kiedy chciałby uciec od tego świata, ale tak nie można trzeba się podnosić i walczyc dalej.
Kochana życzę weny I czekam na nowy rozdział.
Buźka ;****
Dorwałam w swe łapki laptopa,więc postaram się napisać jakiś sensowny komentarz.
OdpowiedzUsuńRozdział piękny,mam nadzieję,że Scarlett wróci do pełni sił.
Tak w ogóle,chciałam bardzo pochwalić oprawę Twojego bloga,postów.
Tło jest bardzo dobrze wykonane,muzyka nawiązuje do nagłówka,a przy postach starasz się dodać coś więcej niż tylko treść.
Dziękuję bardzo za wizytę u mnie,życzę dużo weny,którą pewnie i tak masz skoro tak dobrze piszesz :D
No zaintrygowałaś mnie ;) =D powiem, że to jet naprawdę ekstra. Widać, że dobrze i profesjonalnie napisane ;) Nie to co moja no ale jeśli będziesz chciała zajrzeć to zapraszam =D
OdpowiedzUsuńhttp://dortmunder-girl.blogspot.com/
http://barcaismylife.blogspot.com/
Bardzo ciekawy rozdział, czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie xx