piątek, 17 kwietnia 2015

04

~ Rozdział z dedykacją dla roann ;)
Bardzo dziękuję Ci za te piękne słowa, którymi mnie obdarowałaś.

Chciałabym, żebyś włączyła sobie utwór " Hospital for souls" BMTH. Wsłuchaj się w głos Olivera i zacznij czytać.
https://www.youtube.com/watch?v=HjOSydtI38Q


" I wtedy zrozumiałem, jak trudno jest się zupełnie zmienić,
  Kiedy się zadomowisz, nawet piekło wydaje się miłym miejscem.
  Po prostu chciałem, aby moje wewnętrzne odrętwienie odeszło.
  Nieważne jak bardzo masz przejebane, słońce powróci, a ty wrócisz na ziemię!
  Zabawne jest to, że wszystko czego kiedykolwiek chciałem, już dawno posiadałem.
  Przebłyski nieba są w każdym dniu! 
  W każdym przyjacielu którego mam, (...) w miłości którą czuję, po prostu musiałem zacząć jeszcze raz. "





Czy mógłby powiedzieć, że jego dotychczasowe życie po prostu go przerosło ? Że stoczył się na dno, ponieważ nie umiał dostosować się do nowych norm, które w nim obowiązywały ? Ale czy nie byłaby to bzdura ? Kłamstwo, którym chciał zasłonić oczy swoje i innych ? To prawda, że serce przejęło kontrolę nad umysłem. Że pragnął czegoś zupełnie innego, niż wcześniej.
Jej słów.
Jej uśmiechu.
Jej dotyku.
Pragnął tej małej osóbki, która wywróciła jego świat do góry nogami. Tej, której w pewnym sensie nienawidził, ale też i kochał. Götze był takim przeklętym hipokrytą ! Kiedyś twierdził, że nie ma takiego pojęcia jak miłość. A dziś ? Usychał z jej braku. Dlaczego tak bardzo się zmienił ? Dlaczego pozwolił, żeby jakaś dziewczyna zawładnęła jego duszą ? Dlaczego pozwalał, żeby cokolwiek go niszczyło ?

" Jesteś taki słaby Mario. Nie mogę już nawet na ciebie patrzeć "

Brunet poczuł przeszywający ból, który rozchodzi się po całym jego ciele. Upadł na kolana. Jego płuca odmawiały posłuszeństwa. Nie mógł zaczerpnąć nawet odrobiny powietrza. Zaczynał dusić się we własnej skórze. Nie wiedział, czy to wszystko działo się naprawdę. Może to jego umysł próbował go wprowadzić w stan otępienia ? Nagle poczuł cudzy dotyk na swojej skórze. Podniósł głowę i go zobaczył.
- Wszystko będzie dobrze. Oddychaj głęboko - zaczął gładzie mnie lekko po plecach. Dźwięk jego głosu sprawił, że brunet zaczął się uspokajać.


*
Podczas tej długiej wędrówki, którą niektórzy zwą życiem, na swojej drodze spotykamy masę ludzi. Niektórych obdarowywujemu nienawiścią, naszą niechęcią. Inni stają się powodem do uśmiechu, sprawiają, że mamy ochotę na przebywanie w ich towarzystwie. Ale czym dobra znajomość różni się od prawdziwej przyjaźni ? Przyjaciel będzie jedyną osobą w całej tej przeklętej rzeczywistości, która przeżyje twój ból mocniej niż ty. Dlaczego ? Bo świadomość, że nie może przejąć go na siebie, niszczy go wewnętrznie. Nie ważne jakie spotkają Was przeciwności losu, jakie kłótnie Wam się przytrafią. Przyjaciel nie odejdzie, bo nie będzie w stanie odciąć się od osoby, do której tak mocno zdążył się przywiązać. W tej relacji najważniejsza jest szczerość i wzajemne zrozumienie, szacunek. Bo kto inny ściągnie Cię na ziemię, spompuje Twoje ego ? A może to jednak wierność jest ważniejsza ? Nie mówimy tutaj o wierności, która polega na tym, że przyjaciel nie będzie widział poza Tobą całego świata. Chodzi o to, że nawet w chwili złości, z jego ust nie padnie żadne słowo, które mogłoby Cię zranić. W słowniku przyjaźni nie ma czegoś takiego jak wzajemne obgadywanie, złośliwość... Prawdziwy przyjaciel jest osobą, która za wszelką cenę będzie dążyła, to tego, aby Cię uszczęśliwić. Nie usłyszysz od niej/ niego : " Chcesz sobie znaleźć kogoś, by potem tylko go odrzucić ". Gdy zrobi coś złego, przyzna się do tego. Nie będzie kłamał Ci prosto w oczy. Nie będzie zapewniał Cię jakim uczciwym jest człowiekiem, kilka dni po tym, jak wręcz obsmarował Cię, pisząc o tobie niepochlebne słowa do innych. Prawdziwy przyjaciel nie jest fałszywy. Podsumowując, przyjaźń jest najpiękniejszą z ludzkich relacji. Każdy zasługuje, na to, aby chociaż przez chwile zasmakować jej słodkiego smaku. Mam nadzieję, że w przyszłości mi również się to uda.




" Czasem aż boję się zapłakać "

W białym, niesamowicie sterylnym pokoju, ktoś obudził się wraz ze wschodem słońca. Blondynka otworzyła swoje ciężkie powieki, a przed jej oczami stanęła szara rzeczywistość. Ta, od której tak bardzo starała się uciec...
- Nie udało się - wyszeptała cicho z lekką rezygnacją. Planowała ten dzień od tyłu miesięcy, ale jak zawsze coś musiało pójść nie po jej myśli.

" Sama jesteś sobie winna. To ty się wystraszyłaś, to ty zadzwoniłaś do Faith "

Scarlett wiedziała, że ten cholerny głos, który siedział w jej głowie, tym razem miał rację. Czy żałowała ? Gdy zobaczyła wtedy wyraz twarzy Matsa, zrozumiała, że postąpiła źle. Zraniła go... Skrzywdziła osobę, na której tak bardzo jej zależało. Teraz zastanawiała się, czy próba samobójcza była naprawdę jedynym wyjściem z tej cholernej sytuacji. Czy nie było innej drogi, którą mogłaby pójść, by uciec od problemów ? Musiała być. Ale porywcza Scarlett nigdy nie szuka drugiego rozwiązania. Nigdy nie przewidywała przyszłości, dla niej liczyła się teraźniejszość. Zapewne zastanawiacie się jaki problem miała blondynka. Niechęć do życia, czy tak można to nazwać ?
Nagle usłyszała, że drzwi się odsuwają. Ktoś wszedł do środka i usiadł na krześle niedaleko jej łóżka. W tej nieskazitelnej ciszy słyszała jak oddycha. Odwróciła głowę lekko w bok i wtedy go dostrzegła. Hummels. Hummels, który przyglądał jej się ze smutkiem w oczach. Blondynka nie mogła znieść tego spojrzenia. Odwróciła się i zaczęła cichutko płakać.

" Co się z Tobą dzieje Scar ? Gdzie podziała się ta zimna suka bez uczuć ? Zobacz, kim się stałaś ! Jesteś taka słaba, jesteś taka żałosna. "

- Scarlett - chłopak usiadł na łóżku obok niej i pogłaskał ją po odkrytym ramieniu. Zadrżała. Tak bardzo bała się spojrzeć mu w oczy.
- Wszystko będzie dobrze, rozumiesz ? Razem damy radę. Uratujemy Cię od tego cholerstwa.
I nagle jego słowa wydały się jej takie prawdziwe. Uwierzyła. Bo Mats przecież by jej nie okłamał, prawda ? Każdy, ale nie on...

***
Kilka godzin temu opuściła szpital, by potem wraz ze swoimi przyjaciółmi znaleźć się w domu piłkarza BVB. Mats nie pozwolił jej mieszkać samej. Bał się. Bał się, że do głowy przyjdzie jej znowu jakiś głupi pomysł. I gdy tak siedzieli we troje w salonie, przy kubku gorącej herbaty, ktoś zadzwonił do drzwi. Mats wstał i poszedł otworzyć. Po chwili dziewczyna usłyszała męskie głosy, a za chwilę ujrzała też ich właścicieli.
- Chłopaki, to moje przyjaciółki... - chciał dalej mówić, ale niższy z nich - brunet o czekoladowych oczach - przerwał mu.
- Faith... - wyszeptał cicho patrząc na dziewczynę. Blondynka odwróciła się i spojrzała na swoją przyjaciółkę. Widziała mokre ślady na jej policzkach. O co tutaj chodzi ? Skąd oni się znają ?

 





Kochane moje !
Bardzo przepraszam Was za ten rozdział, ale naprawdę nie miałam chęci i pomysłu, żeby coś w nim zmienić.
Ten i najbliższy tydzień będą dla mnie wyjątkowo ciężkie. Dlaczego ? Egzaminy gimnazjalne... Mam nadzieję, że będziecie trzymały za mnie kciuki :)
Dziękuję za wasze wsparcie, jesteście wspaniałą motywacją^^

Wasza N

P.S. Kolejny dopiero po egzaminach, wytrzymacie ?

Dortmunder Mädchen !
Jak zapewne wiecie, nasz ukochany strażnik linii bocznej odchodzi wraz z zakończeniem sezonu ;(
Ta informacja bardzo mnie zasmuciła, nie ukrywam, że nawet doprowadziła do płaczu. Czułam chyba jeszcze większy smutek niż po odejściu Mario ( a przecież tak bardzo go uwielbiam ). Jednak nasz kochany Kloppo był dla tego klubu kimś więcej. Zbudował nową maszynę, która dorównywała poziomem do tych najlepszych klubów. Wiem, że bieżący sezon nie należy do udanych, ale wierzyłam, że z początkiem następnego wszystko się ułoży. Teraz jednak tego nie widzę... Nie wyobrażam sobie nikogo innego na tym miejscu. Nie wyobrażam sobie kogoś, kto na każdy mecz będzie przychodzi w garniturze i nie okazywał emocji. W dwudziestym pierwszym wieku nie ma trenera, który tak angażowałby się podczas meczu jak Klopp. To czyniło go niepowtarzalnym, wyjątkowym. Kibice kochają go, bo zachowuje się jak zwykły człowiek. Mówi otwarcie o swoich błędach i niedoskonałościach. Naprawdę trudno mi wyobrazić sobie mój/nasz ukochany klub bez tego genialnego szkoleniowca. Jak trudne będzie do zniesienia oglądanie go w barwach innego klubu ? Myślicie, że nowy trener będzie umiał dorównać do poziomu, który wraz z zespołem Kloppo osiągnął w sezonie 2012/2013. Myślicie, że wydarzy się jeszcze taki mecz, w którym nasze pszczółki zdobędą dwa gole zapewniające im zwycięstwo w trzy minuty ? Czy powtórzy się taki spektakl z Realem Madryt jak za czasów Lewego ?
I co najważniejsze, czy nowy trener zapobiegnie transferom Matsa i Gündiego ? Bo według mnie, jeśli chodzi O Immobile czy Michitarian'a, nie sprawdzili się zupełnie. Nie mają w sobie żółto-czarnej krwi... Jak myślicie, kto spróbuję zastąpić legendę BVB ?


Dziękuję za tę wspaniałą podróż z moim ukochanym klubem, za doprowadzenie jej do takiej świetnej dyspozycji. Eh... tak trudno powiedzieć : " Żegnaj ", jednak wierzę, że dla Ciebie ta decyzja nie była łatwa. Dla mnie na zawsze pozostaniesz Borussen ♡









środa, 8 kwietnia 2015

03

 https://31.media.tumblr.com/624db8a33ae6468faee786b950062ffe/tumblr_nmepmxkFZK1t2z9dto1_500.gif

" Próbuje to zignorować... ale nie potrafię "

Już od kilku minut siedział nieruchomo na kanapie i wpatrywał się w dal. W głowie miał pustkę, nie umiał nawet na chwilę zebrać myśli. Nienawidził się za ten stan rzeczy, to wszystko go przerastało. Gdy tylko zamykał oczy, widział jej twarz. Duże brązowe oczy przepełnione iskierkami radości. Mały, lekko zadarty nos. I ten uśmiech... Najpiękniejszy i najszczerszy jaki widział w całym swoim życiu. Zastanawiał się, jak ta jego mała, bezbronna duszyczka się czuje. Czy jest szczęśliwa ? A może równie załamana jak on ? Jedno zaś wiedział na pewno. Bez jej obecności, jego serce, które niedawno pobudziło się do życia, usycha.

" Widzisz, Mario ? W końcu w twoim życiu pojawiła się kobieta, która rujnuje Cię psychicznie. Robi dokładnie to, co ty przed kilkoma miesiącami. "

Znowu to usłyszał. Ten przeklęty głos, który każdego dnia doprowadzał go na skraj załamania nerwowego. Nienawidził go. Chciałby za wszelką cenę wyrzucić go ze swojej głowy, ale jak na razie wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem.

* Wspomnienia *

Kilka minut temu wszedł do jednego z najlepszych klubów w Dortmundzie, wraz ze swoimi przyjaciółmi.
Dzisiaj nie miał jednak ochoty na bawienie się z innymi na parkiecie. Ostatni tydzień nie należał do najlżejszy. Codzienne treningi, na których trener wymagał więcej niż zazwyczaj. Przygotowywanie się do nadchodzącego meczu Champions League, który dziś udało im się wygrać. I mimo tej radości, którą miał w sercu, czuł się przygnębiony i zmęczony. Powolnym krokiem zmierzał w kierunku baru, a następnie usiadł na wysokim obrotowym krześle. Zamówił swój ulubiony napój i wtedy ją dostrzegł... Siedziała sama i sączyła jakiegoś drinka, uśmiechając się przy tym do barmana. Nie, nie flirtowała z nim. Starała się być uprzejma i choć przez chwilę umilić mu pracę. I gdy tak siedział i wpatrywał się w nią jak zaczarowany, po chwili dostrzegł, że ona również mu się przygląda. Uniósł lekko kąciki swoich ust, w geście satysfakcji, a brunetka odwzajemniła to. To dało mu tak zwane " zielone światło ".


- Cześć - przywitał się i usiadł obok. Dziewczyna przyglądała mu się jeszcze przez chwilę, a potem zignorowała go. Najzwyczajniej w świecie odwróciła wzrok i zaczęła sączyć swojego drinka. Brunet poczuł się urażony, już miał odchodzić, gdy usłyszał jej głos:
- Naprawdę nie szukam przygód, więc jeśli chodzi ci tylko o to... odpuść - zatrzymał się i przez chwilę popatrzył na nią ze zdziwieniem. Nie spodziewał się, że mógłby usłyszeć coś takiego z jej ust. Zaskoczyła go, a to sprawiło, że chciał poznać ją bliżej. Tak, to prawda lubił przygody, a te zdarzały mu się dość często. Nie szukał związku, stabilizacja w jego oczach była nudą, a miłość nic nie znaczącą wartością. Jednak dzisiaj naprawdę zapragnął z kimś porozmawiać, a ta dziewczyna... oczarowała go. Powrócił na miejsce i wyciągnął do niej dłoń.
- Mario - przedstawił się, a gdy zobaczył lekki uśmiech na jej twarzy, uspokoił się. Dziewczyna uścisnęła jego rękę.
- Faith - powiedziała, a po chwili zamknęli się we własnym świecie. W świecie, gdzie nikt z zewnątrz nie miał wstępu. W świecie, w którym oboje czuli się szczęśliwi i spełnieni. Jednak do czasu...

*


- Mario, do cholery ! -usłyszał krzyk i wyplątał się z amoku. Potrząsnął lekko głową i spojrzał w bok. Na fotelu obok siedział jego najlepszy przyjaciel. Brunet mógł dostrzec na jego twarzy odrobinę frustracji i złości.
- Tak, Marco ? - spytał cicho. Naprawdę nie miał ochoty na żadne rozmowy. Chciał zostać sam i po raz kolejny zatopić się w smutku i swojej własnej beznadziejności. Chciał po prostu pobyć sam, by dalej móc o niej myśleć. I tylko o niej...
- Co się z Tobą dzieje Götze ? - pyta i wpatruje się uważnie w swojego towarzysza. Dostrzega białe bandaże na jego nadgarstkach i ból w oczach, które zawsze były przepełnione radością. Kręci bezradnie głową i przenosi wzrok na podłogę. Jest mu głupio, czuje zażenowanie i ogromne poczucie winy. Jego najlepszy przyjaciel juz od kilku tygodni zachowywał się dziwnie. Blondyn wiedział, że Götze już od dłuższego czasu zmagał się z problemami, ale nie chciał naciskać. Reus miał nadzieję, że brązowooki jakoś sobie poradzi, a tymczasem Mario stoczył się na samo dno. Szybko i bezszelestnie. Ale czy można go o to winić ? Był przecież tylko człowiekiem. Kruchym, bezradny człowiekiem, który mimo wszystko miał jakieś uczucia...
- Mario...- szepnął cicho - przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć.
- Wszystko jest dobrze, nie musisz się o mnie martwić - zapewnił swojego przyjaciela i wyszedł, zamykając się w łazience. Tam stoczył walkę ze łzami, bólem. Z samym sobą. I znowu poległ...



https://41.media.tumblr.com/081d24bb5476dfc0b6b6adfccd322f9f/tumblr_nmepl921Xi1t2z9dto1_500.png 


" Jestem dzieckiem lęku. Jestem dzieckiem śmierci, którą noszę w sobie. 
Jestem swoją własną samozagładą. Ale jeszcze jestem... "


Świadomość, że mogła stracić kogoś bliskiego, wykańczała ją. Faith, przez kilka ostatnich godzin zastanawiała się, gdzie popełniła błąd. Jak to się stało, że nie przewidziała takiego zachowania ze strony swojej przyjaciółki ? Były przecież ze sobą w tak bliskiej relacji, mówiły sobie o wszystkim. A może jednak nie ? Może Scar w którymś momencie postanowiła wybrać drogę na skróty ? Zataić prawdę i odejść... Brunetce cały czas nasuwa się na usta jedno pytanie: "Dlaczego ? ". I mimo największych starań czy chęci nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. I to było chyba w tym wszystkim najgorsze. Zrozumiała, że mimo tych lat, tak naprawdę nie zna blondynki. Nagle poczuła, że ktoś przyciąga ją do swojej piersi. Wszędzie pozna te perfumy i ciepło, które zawsze od niego biło. Mats zamknął ją w żelaznym uścisku i lekko gładził jej włosy. Słyszała bicie jego serca, które niesamowicie ją uspokajało. Zamknęła oczy i rozkoszowała się tą chwilą. Kochała tego chłopaka naprawdę mocno, ale wiedziała, że nigdy nie mogliby być razem. Faith nie chciała zaprzepaścić tej przyjaźni "od piaskownicy", wiec odpuścił i po pewnym czasie zapomniała. Nie, jej uczucie nie wygasło do końca, ale wiedziała, że tak jest dobrze. Gdy widziała go w towarzystwie innych kobiet, nie czuła się źle, wręcz przeciwnie. Zawsze pragnąła jego szczęścia.
- Wszystko będzie dobrze - zapewniał ją swoim przyjemnym głosem, który tak bardzo uwielbiała. - Wiesz o tym, prawda kochanie ? - spytał i obrócił ją tak, aby spojrzała wprost w jego oczy. Brunetka zadrżała. Jej serce zaczęło bić jak oszalałe. Słowa nie chciały wyjść na wolność, wiec tylko pokiwała głową i jeszcze mocniej wtuliła się w bruneta.
- Obiecaj, że nigdy nie zrobisz czegoś podobnego - kciukiem gładził delikatnie skórę jej dłoni - Nie zniósłbym twojej straty, Faith. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Jesteś najwspanialszą przyjaciółką jaką mógłbym sobie wymarzyć - i mimo tego uśmiechu jakim ją obdarzył, coś w niej pękło.

" Jesteś najwspanialszą przyjaciółką. Jesteś tylko cholerną przyjaciółką. Nikim więcej "

- Obiecuję - powiedziała cicho, ale po chwili niesamowicie tego pożałowała. Przecież nie tylko Scarlett ma tajemnice, prawda ? Nie tylko ona chce czasem odejść bezszelestnie z tego miejsca. Brunetka zamknęła oczy i odcięła się od świata, który ją otaczał. Otoczyły ją obrazy, za którymi teskniła, które każdego dnia doprowadziły ją do upadku. I wbrew pozorom, Hummels nawet przez chwilę się tam nie pojawił...





**** Notka od autorki, jeśli nie chcesz, nie czytaj ;)****

Kochane moje !
Uh... to moja pierwsza taka wiadomość do Was na tym blogu, ale uznałam, że należą Wam się jakieś słowa wyjaśnienia.
Ale przedtem chciałabym podziękować Wam za te wszystkie ciepłe słowa pod ostatnimi rozdziałami. Niesamowicie mnie motywujecie. Sprawiacie, że na moją twarz wkrada się mimowolny uśmiech. Choć... uważam, że niektóre pochwały kierowane w moją stronę, są trochę przesadzone. Moja historia naprawdę nie jest jakaś wyjątkowa, a ja sama czytałam milion razy lepsze, takie na przykład wasze ;)
Ale wracając do właściwego tematu.
Moje dotychczasowe, poukładane życie, rozsypało się niczym domek z kart. Dużo zmian, cierpienia i powinności podejmowania ważnych decyzji. Postanowiłam, że ten blog będzie pewnego rodzaju terapią, że cały swój ból i złość będę przelewała na papier, a w tym wypadku w wirtualną przestrzeń. I jak na razie pomaga... A świadomość, że są tu osoby, które chcą czytać moje wypociny, jeszcze bardziej mnie motywuje.
Mówicie, że postacie wydają wam się cholernie prawdziwe. Mi też. Każda z nich zawiera jakieś moje cechy czy zachowania. W każdym z nich odnajduje cząstkę siebie. Nawet w tym naszym zimnym Marco, którego dopiero dzisiaj udało Wam się poznać.
Największy jednak sentyment mam do Mario, do tego nowego Mario.
No dobra, nie zanudzam juz.
Jeszcze raz dziękuję, że jesteście ze mną i mam nadzieję, że zostaniecie juz do końca.


P.S. Czy macie jakieś swoje ulubione kawałki, których chciałybyście słuchać podczas czytania tej historii ? Jestem otwarta na propozycje ;)

Wasza N

 https://38.media.tumblr.com/511506f37e3b4dfd51be592bc716dee4/tumblr_nmepk1AJTx1t2z9dto1_500.gif

piątek, 3 kwietnia 2015

02

" Tęsknię za tym stanem, gdy nie czułem nic. "

Broken

- Pamiętaj, potrafisz być jeszcze szczęśliwy - powiedział do swojego odbicia, w dużym, łazienkowym lustrze. Jego oczy były inne... wyrażały smutek. Kiedyś cierpienie i jego osoba były sobie przeciwstawne. A dziś ? Pasowały do siebie niczym dwa zagubione fragmenty układanki. Czuł się z tym wszystkim fatalnie, samotność w ostatnim czasie stała się jego codziennym kompanem. Nigdy nie lubił być sam, ale teraz bał się zbliżyć do kogokolwiek. Nie umiał z nikim rozmawiać, nawet z Marco... Czy to nie dziwne ? Każda osoba, która boryka się z jakimiś problemami pragnie podzielić się nimi z kimś bliskim, a tymczasem on dusi wszystko w sobie. Dlaczego ? Może bał się, że spotka go brak zrozumienia ze strony blondyna ? No bo cóż on może wiedzieć o miłości ? Nigdy nie pokochał żadnej kobiety, płeć piękną traktował bardziej jak zabawki do sprawiania mu przyjemności.

A ty ? Ty byłeś takim samym sukinsynem. Świetnie się dobraliście, cały czas nie wiem kto z waszej dwójki był gorszym dupkiem. Ale zaraz, zaraz. Przecież ty, Mario Götze, tak po prostu się zakochałeś. Nie mogę uwierzyć, że liczysz na to, że ona także coś do ciebie poczuje. Zniszczyłeś ją Mario. Złamałeś małej, bezbronnej Faith serce.

Masz dość, nie możesz już dłużej słuchać tego cholernego głosu w twojej głowie. Nie masz siły na kolejną dawkę oskarżeń.
- Nie, błagam przestań... przestań - zaczynasz szlochać, łapiesz się rękoma za głowę i z przerażeniem wpatrujesz w lustro.

Nie masz uczuć, jesteś przeklętym chłopakiem, który swoim istnieniem zabija innych.

Nie możesz już dłużej tego słuchać, nie masz tyle siły. Ostatni raz wpatrujesz się w swoje smutne oczy i mocnym uderzeniem pięści rozbijasz szklaną taflę na miliony drobnych kawałeczków.

 
Nie czujesz nic prócz ulgi, nawet bólu... W tym momencie wyglądasz niczym psychopata. Z krwią lejąca się wzdłuż dłoni, ze strumieniem łez na policzkach, z przerażeniem w oczach. Ale bomba zegarowa w twoim umyśle choć na chwilę została wyłączona. Siadasz powoli na zimnych, białych kafelkach. Zamykasz oczy i słyszysz ciszę, ale przecież ty nie masz prawa jej słyszeć...


" Czy potrafisz pomóc beznadziei?
Bo, błagam na kolanach "

 - | via Facebook

Czasem lubiła sobie wyobrażać pewne rzeczy, które ją uspokajają. Kładła się wtedy na łóżku, zamykała oczy i starała się wyciszyć. Nie zawsze jednak jej się to udawało. W szczególności gdy sąsiedzi, mieszkający obok ciągle się kłócili, hałas jest wtedy niemiłosierny. Choć może jeszcze gorszy jest szczekający pies spod dziesiątki, bądź płaczące niemowlę z piętra wyżej. Podsumowując, chwil spokoju ma naprawdę w niedostatku. Jedynie nocą, bądź w dni takie jak ten. Dziś Dortmund ogarnęły ciemne, burzowo-deszczowe chmury.
Duże krople uderzające o parapet koiły jej nerwy... i lęk. - To już dziś - pomyślała. Planowała ten dzień od kilku tygodni, a teraz ? Teraz była przerażona. Nigdy nie bała się śmierci, co więcej, pragnęła jej. Ale gdy miała już to zrobić ogarnęły ją wątpliwości.
" Czy coś jest dalej ? Czy będzie tam szczęśliwa ? "

Scarlett usiadł przy stole w jadalni i zaczęła przelewać na papier tysiące swoich myśli.
" Mats, Faith,
Kochani czy mogłabym prosić los o lepszych przyjaciół ? Czy tacy w ogóle istnieją ? Zapewne nie, a prawda jest taka, że nigdy na Was nie zasługiwałam. Byłam cholerną egoistką, przejmowałam się tylko własnymi problemami, a Waszych nie dostrzegałam. Ale teraz je widzę, co jest bardzo bolesne, bo były często poważniejsze niż moje. Przepraszam Was za to... Bardzo Was przepraszam. Mats, ciebie za to, że po rozstaniu z Cathy nie przejmowałam się zbytnio twoim losem. Ale cholera, Hummels, dopiero niedawno uświadomiłam sobie jak bardzo boli strata osoby, którą się kocha.
Faith, byłam najgorszą przyjaciółką pod słońcem i jeśli mnie znienawidzisz, zrozumiem to. Przepraszam, że Ci nie pomogłam, że nie zareagowałam jakoś na zmianę twojego zachowania.
Przepraszam Was za wszystko, bo wiem, że potem nie będzie już okazji... Już się więcej nie zobaczymy, ale pamiętajcie, że macie jeszcze siebie i wspólnie dacie radę.
Proszę, nie płaczcie za mną, ja nigdy nie płakałam, więc wasze łzy mi się nie należą.
Życzę Wam szczęścia i wszystkiego co najlepsze.


Kocham Was,
Scarlett "



•I think my friends hate me•

Gdy skończyła pisać, postanowiła jeszcze ostatni raz zapalić.
- Marihuana, mi pomoże - powiedziała cicho - da mi trochę odwagi.
Wzięła z szafki ostatniego skręta i go zużyła. Wiedziała, że nie może się dłużej osiągać. Usiadła na łóżku i mała ilością wody połknęła przygotowane wcześniej środki przeciwbólowe i nasenne. A potem zostało jej tylko czekać. Położyła się wygodnie na łóżku i zamknęła oczy. Deszcz ją uspokoił i sprawił, że jeszcze bardziej chciało jej się spać. I gdy już myślała, że zaraz wszystko się skończy, ktoś wpadł to jej pokoju.
- Scar - usłyszała szept.
Mats. Mats do niej przyszedł
Chłopak delikatnie nią potrząsnął, co sprawiło, że Scarlett otworzyła swoje zasypane oczy.
- Faith, dzwoń na pogotowie - zwrócił się do brunetki stojącej za nim.
- Scarlett, musisz wytrzymać jeszcze chwilę. Obiecaj...
- Obiecuję - szepnęła i w tym momencie zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo kocha swoich przyjaciół.